Co można zrobić z prochami zmarłego?
Informacja o śmierci bliskiej osoby wiąże się z trudnymi emocjami. W tym okresie ciężko myśleć o formalnościach związanych z pochówkiem, jednak to właśnie na bliskich zmarłego spoczywa obowiązek organizacji ostatniego pożegnania. Jedną z decyzji, jaką muszą podjąć jest to, czy zmarły spocznie w trumnie czy w urnie. Najważniejsza jest zawsze w tej kwestii ostatnia wola osoby zmarłej, jeśli jednak nie wyraziła ona przed śmiercią swoich preferencji, to jest to zależne od rodziny.
W Polsce legalne jest zarówno pochowanie osoby zmarłej w sposób tradycyjny, jak również skremowanie zwłok. Coraz więcej osób decyduje się więc na kremację ciał swoich zmarłych bliskich bez względu na rodzaj obrządku, w jakim ma zostać odprawiona ceremonia ostatniego pożegnania. Wbrew popularnej opinii jednak, nawet Kościół Katolicki od 1963 zezwala na kremowanie zwłok zmarłych, a od 1997 dodatkowo na odprawianie pełnej liturgii pogrzebowej w obecności skremowanych szczątków.
Urna z prochami zmarłego może spocząć jedynie na cmentarzu
Należy jednak wiedzieć, że polskie prawo jest bardzo restrykcyjne względem postępowania ze spopielonymi szczątkami. Przeciwnie do prawa amerykańskiego, które zezwala na rozsypanie ich do oceanu czy pozostawienie w domu bliskich zmarłego w Polsce jest to całkowicie zakazane. Rozsypanie prochów w miejscu do tego nieprzeznaczonym, czyli de facto gdziekolwiek, może skutkować karą w wysokości nawet do kilku tysięcy złotych. Jedynym miejscem, gdzie mogą spocząć szczątki - skremowane czy nie - jest cmentarz. W przeszłości możliwe było rozsypanie prochów zmarłego w wyznaczonym do tego miejscu w okolicy cmentarza, dziś jednak nie jest to już możliwe.
Zgodnie z przepisami prawa w Polsce jedynym legalnym miejscem pochówku zwłok jest wyłącznie cmentarz. W związku z tym urnę z prochami można i należy złożyć albo w mogile, albo w grobowcu na cmentarzu. Co jednak ważne, w przeciwieństwie do trumny urna nie musi być zakopana w ziemi. Zamiast tego może być ona umieszczona w grobowcu naziemnym lub tak zwanym kolumbiarze.